0 Komentarz
Człowiek z ziemi, z błota, z potu i gnoju. Nie influencer, nie urzędnik, nie ekspert z miasta. Chłop, który całe życie tyrał, żeby mieć kawałek chleba i trochę godności. Dziś stoi na swojej własnej ziemi jak intruz. Jak wróg. Patrzy na puste pole, na zdychające zwierzęta, na maszynę, która zardzewiała szybciej, niż mógł zarobić na naprawę. Z głodem w oczach i z wściekłością w pięściach. Bo zamiast roboty dostał zakazy. Zamiast wolności — papierowe kagańce z pieczątką z Brukseli. To nie jest historia o ekologii. To historia o tym, jak zabija się ludzi, którzy chcą żyć z pracy rąk. Cicho, systemowo, metodycznie. Krok po kroku, aż zostanie tylko błoto, głód i pusty wzrok. Czytaj więcej