Pierdolę tę całą gadkę o honorze, patriotyzmie i „obowiązku wobec ojczyzny”. Nie chcę wojny, nie chcę umierać za cudze interesy, nie chcę, żeby moje dzieci ginęły, bo jakiś kurwa polityk postanowił zabawić się w generała i popchnąć świat na skraj zagłady. Nie chcę, żeby moja rodzina cierpiała, bo paru skurwysynów w garniturach uznało, że trzeba się pokazać jako „twardzi przywódcy”.
Wojna to nie pierdolone Hollywood. To nie patriotyczne pieśni i fajerwerki. To śmierć, krew i rozpierdol, którego nie da się ogarnąć rozumem. To matki płaczące nad rozjebanymi ciałami swoich dzieci, to faceci, którzy jeszcze wczoraj pili piwo po pracy, a dzisiaj rozpieprza ich na kawałki jakaś jebana bomba. To głód, gwałty, tortury, mordowanie niewinnych. I co? Mam do tego śpiewać hymn? Mam machać flagą i pierdolić, jak to „obronimy ojczyznę”?
Ojczyzna? Jaka ojczyzna?! Ta, która wysyła ludzi na śmierć, a politycy bez mrugnięcia okiem liczą profity? Która zamiast negocjować i zapobiegać wojnie, prowokuje i pcha nas wprost do piekła? Mam ginąć za kraj, w którym ludzie u władzy pierdolą nasze życie, jakbyśmy byli jedynie pionkami w ich chorej grze?
Kurwa, jak bardzo trzeba być głupim?!
I jeszcze ci jebani politycy, którzy mają usta pełne wielkich słów, ale są takimi kretynami, że nie rozumieją jednej podstawowej rzeczy – nie prowokujesz jebanej potęgi atomowej! Nie wyzywasz gościa, który ma pod ręką guziki do rakiet, bo masz ochotę zabłysnąć w mediach. Nie pajacujesz na arenie międzynarodowej, robiąc z siebie kozaka, gdy w rzeczywistości masz gówno do powiedzenia.
Jak bardzo trzeba być bezmózgim debilem, żeby w tak niebezpiecznych czasach rzucać obraźliwe teksty pod adresem kogoś, kto może jednym jebanym ruchem zdmuchnąć cię z mapy? Czy ci polityczni debile myślą, że to jest jakiś pierdolony kabaret? Że rzucenie „ostrego komentarza” sprawi, że będą wyglądali na silnych? Nie, kurwa, to sprawi, że cała reszta normalnych ludzi może oberwać rykoszetem za ich popisy.
Wkurwia mnie ta polityczna banda, która siedzi w swoich pałacach, opowiada pierdoły o odwadze i odpowiedzialności, a w rzeczywistości pcha nas w otchłań. Mam gdzieś ich wojny, ich interesy, ich kurwa układy. Nie chcę umierać za ich błędy. Nie chcę, żeby moje dzieci musiały żyć w świecie pełnym strachu, bo jakiś pajac u steru postanowił pograć w wielką politykę.
Pierdolcie się wszyscy, którzy macie ochotę na wojnę. Niech giną ci, którzy ją wywołują. Niech ich dzieci idą na front, nie moje. Moja wojna to przetrwanie, dbanie o rodzinę i życie, a nie spełnianie jebanych ambicji politycznych miernot.