Influencerki z OnlyFans — nowe autorytety pokolenia
To one teraz uczą życia. Tłumaczą, jak być pewną siebie, jak „nie wstydzić się swojego ciała”, jak „monetyzować swoje atuty”. Prawda jest taka, że nie sprzedają żadnej mądrości, tylko swoje cycki i dziurę w pakiecie premium. Ich „autentyczność” to przerobione filtry i życiorys pisany w seks-czat.
A młode dziewczyny? Patrzą, podziwiają i uczą się, że droga do sukcesu prowadzi przez dobrze oświetlone porno-selfie i cennik w DM. Honor? Godność? Tego w starter packu dla influ-szlaufy nie było.
Honor, talent, ciężka praca – to już nie jest modne
Ambicja, talent, wysiłek, lata nauki – to dziś relikty przeszłości. Po co się uczyć, rozwijać, walczyć o coś wartościowego, skoro wystarczy opchnąć kawałek siebie za piątaka?
Kiedyś gwiazdą była osoba, która coś potrafiła, miała wiedzę, coś stworzyła. Dziś wystarczy być „kontrowersyjną”. Wystarczy powiedzieć, że sypiało się za kasę i już jest wywiad, zaproszenie do podcastu i status „szczerej królowej self-love”.
Nie musisz mieć nic do powiedzenia, wystarczy, że masz co pokazać.
Dlaczego ludzie wolą słuchać prostytutek zamiast profesorów?
Profesor mówi o nauce – nuda. Lekarz ostrzega przed chorobami – boomer. Nauczyciel wymaga wiedzy – ucisk i opresja.
Ale jak jakaś obciągara opowie, ile zarobiła na stopach albo jak znalazła siebie w gangbangach – miliony wyświetleń, tysiące serduszek i pełen podziw za „odwagę”.
To nie jest żart, to nie jest satyra. To rzeczywistość, w której prostytutka, która nauczyła się mówić w pełnych zdaniach, jest bardziej inspirująca niż naukowiec, który poświęcił życie na rozwój ludzkości.
Nowoczesność czy upadek cywilizacji? Gdzie zmierzamy?
Jeśli to jest nowoczesność, to jebana porażka. Jeśli to jest postęp, to znaczy, że cofnęliśmy się o całe wieki – do czasów, gdzie najcenniejszą walutą była młoda skóra i chętna dziura.
Dziś w świecie, gdzie kurwa z OnlyFans uchodzi za ekspertkę od życia, a prawdziwe autorytety siedzą cicho, bo nie potrafią kręcić virali – już nie ma miejsca dla ludzi z honorem.
W tym burdelu XXI wieku nie liczy się, co masz w głowie. Liczy się tylko, czy dobrze się klikasz.